Rzeczy nie do użycia.


Kupić notes i zacząć w nim pisać. Łatwizna.

Kupić naklejki i przykleić je na pracach.
Kupić ozdobne papiery i użyć ich do kartek.
Kupić tasiemki i uszyć z nich broszki.

Nastawić budzik i wstać.
Niby proste a jednak....nie do końca.

Długie godziny przesiedziałam gapiąc się w monitor i powtarzając bez końca "tym razem dam radę, tym razem będzie inaczej". Ostatecznie nacisnęłam "licytuj" i zostałam właścicielką prześlicznego notesu ręcznie zrobionego przez Maryszę.

I wiecie co? Udało mi się wygrać tą walkę z samą sobą!

Nie, no - spokojnie. Nie tak od razu, nie tak szybko. Przez ponad tydzień podchodziłam do notesu jak pies do jeża. Już prawie wyciągałam pióro, już prawie miałam zacząć, a tu nagle telefon, listonosz, a to jednak najpierw zrobię herbatę, potem wyniosę śmieci, ugotuję obiad, nastawię pranie i posprzątam pół mieszkania. Aaa.....notes? No tak, zupełnie zapomniałam. To może jutro. Teraz to ja już nie mam siły ani kopytkiem ruszyć, a co dopiero takie wyzwania!

Nastał ten DZIEŃ, ten właściwy moment. W kolejce w poczekalni bez cienia wahania wyciągnęłam z torebki notes i pióro i...zapisałam od strzału 5 stron ;) Teraz regularnie dopisuję do niego nowe notatki.

Tak już po prostu mam, rzeczy takich "naj" zazwyczaj nie używam. Nie zapisuję najładniejszych zeszytów, notesów, nie naklejam ulubionych naklejek, nie tnę najfajniejszych papierów scrapbookingowych. Nie szyję z tkanin, które przypadły mi do gustu, a mam ich tylko kawałeczek, nie robię broszek z niektórych tasiemek. Nie zjadam ostatnich słoików najsmaczniejszych przetworów. Zamarynowanych jesienią grzybów nadal nie otworzyłam. Czasem z tym walczę....bo mimo wszystko przyjemnie jest korzystać z ulubionych przedmiotów.

Was też otaczają rzeczy nie do użycia?

12 komentarzy:

  1. Oj, skąd ja to znam. Mam taki zeszyt na przykład - świetny papier, odpowiednia gramatura, idealny! Okładka - prosta, wpół twarda, lekko miękka... Miał być zeszytem słówek do angielskiego i szwedzkiego. Czeka na odpowiedni długopis, bo każdy jest niegodny pisania w nim. I tak sobie czeka już.. Kilka miesięcy :c Ale kiedyś zacznę go zapisywać, jak Ty swój notes:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z moich notesów czekał hmm chyba ze 4 lata ;)

      Usuń
  2. Och jak dobrze, że jest jeszcze ktoś, kto ma podobnie:))) ufff, ulżyło mi:))) ..mam kilka takich "rzeczy nie do użycia";) które czekają sobie na odpowiedni moment...no, wreszcie się kiedyś przecież doczekają, no nie?:)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w odwiedziny do siebie, do nowo narodzonego blożka:) ..tak tak, bocian mi go na wiosnę przyniósł;) hihi
    Kamila:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak.....podobno na każdą rzecz przyjdzie moment....chociaż jak patrzę na niektóre to zaczynam w to wątpić ;)

      Usuń
  3. o kurczę, a już się bałam że tylko ja tak mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się bałam, że po tym wpisie stwierdzicie, że ja to jestem jakaś dziwna, więc też mi ulżyło jak zobaczyłam komentarze ;)

      Usuń
  4. to chyba są wyjątkowe rzeczy, musi po prostu nadejść na nie odpowiedni czas...i na grzybki przyjdzie pora...a wtedy będzie celebracja...i degustacja:)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak, też tak mam. Wyjątkowy notes też na mnie czeka. Chyba czeka na idealne pióro lub długopis, bo szkoda byłoby go skalać jakimś tandetnym, tanim pisakiem. Pięknych świeczek szkoda mi palić, bo się wypalą. Ale też ze sobą walczę :)
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też mam notes od Maryszy, ale nie wiem co w nim pisać, aż żal cokolwiek w nim napisać:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię moją wersję notesu za to że ma podział na 5 rozdziałów, dzięki czemu mogę notować w nim różne rzeczy :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...