W Stanach śluby są zdecydowanie bardziej kolorowe niż u nas. Liczba druhen/drużb niejednokrotnie przyprawia o zawrót głowy, podobnie zresztą jak myśl o dopięciu tak wielkiego przedsięwzięcia na ostatni guzik. Kwestię finansową pomijam, bo co nam do tego.
U nas panny młode chętnie zakładają czeszki ze ślubnymi ozdobami jako drugie buty, wygodniejsze, które pozwalają odetchnąć stopom wykończonym wysokimi obcasami. Do ołtarza w jarmilkach idą nieliczne. Przyznam, że w ślubny biznes za oceanu wbiłam się z przypadku. W ofercie miałam klasyczne biało-białe (ewentualnie kremowe) propozycje. Panny młode szybko jednak poczuły potencjał w palecie kolorystycznej, z której można u mnie wybierać buty. Tak stały się one świetnym sposobem na ubranie wszystkich druhen "pod kolor" dosłownie od stóp do głowy :) Oczywiście same panny młode bardzo często zamawiają indywidualnie projektowane broszki także dla siebie i w jarmilkach idą składać przysięgę!
Dzięki uprzejmości jednej z Klientek mogę pokazać Wam fotografię z Jej ślubu wykonaną przez Michelle-Healy Photography.