Styczeń i luty to doskonałe miesiące na nadrabianie wszelkich zaległości.
Dlaczego? Powodów jest kilka:
1) Wszyscy są pozytywnie naładowani na zmiany i realizacje wszelkich wymyślonych zadań i postanowień.
2) Wieczory są dłuuugie, a dnia przybywa leniwie więc nie ma, aż tak dużej pokusy "słonecznej" jak w lecie.
3) Wreszcie jest spokój po świątecznych przygotowaniach, a mieszkanie mamy generalnie posprzątane.
Od czego najlepiej zacząć nadrabianie zaległości? Oczywiście od spisania ich i nie ważne czy chodzi o odkładane spotkanie z dawno nie widzianymi znajomymi, przyszycie guzika w swetrze (jak to możliwe, że odpadł już pół roku temu), uporządkowanie rzeczy w szufladzie czy opublikowanie zaległych zdjęć na blogu. Po prostu spisujemy i już widzimy co jest na rzeczy. A potem....spokojnie rozdzielamy poszczególne zadania pomiędzy 8 tygodni, tak żeby nie czuć się przygnębionym od nadmiaru obowiązków.
Zobaczycie, szybko uporacie się ze sprawami, które ciągną się za Wami jak niedoleczony katar i tylko psują całą przyjemność z życia. A wtedy od marca pełną parą i z "wolnym umysłem" ruszysz do boju! Co to "wolny umysł" ? Tak nazywam stan, w którym mózg nie zajmuje się przypominaniem raz po raz, że coś jest nie zrobione. Znacie to uczucie? Mieszasz zupę i nagle przypomina Ci się, że miałaś oddać zdjęcia z wakacji do wywołania, oczywiście olewasz "mózgowe" przypomnienie i za kilka dni sytuacja się powtarza ;) I tak w kółko....od wakacji ;) Pora z tym skończyć i uwolnić swój umysł od tych przeszkadzajek wtedy zajmie się kreatywnym myśleniem :)
Ufff.....koniec tej pisaniny, jako dowód tego, że właśnie w szaleńczym tempie nadrabiam zaległości publikuję zdjęcia jarmilek, które zrobiłam w wakacje :)
:)
OdpowiedzUsuń