Nie wiem jakim cudem blog Mimi ukrywał się przede mną tak długo. W dniu kiedy wreszcie na niego trafiłam (końcem zeszłego roku) miałam wrażenie, że wszyscy już tam są, a tym bardziej że wszyscy mają już jej cudowne książki. Na pierwszą niestety nie zdążyłam, może nadrobię jeżeli jakaś dobra Duszyczka pożyczy mi na chwil kilka swój egzemplarz.
Nie napiszę jak większość, że zwariowałam na widok listonosza z paczką, bo go nie widziałam. Przesyłki (z wygody) zamawiam na adres gdzie pracuje moja Druga Połowa. Kiedy wrócił do domu akurat gotowałam obiad. W głowie pomyślałam sobie - nie otwieraj teraz, bo przypalisz to co masz na patelni. Zjedz najpierw obiad, bo będzie zimny nim zdążysz "tylko przekartkować". Rozum wziął górę, chociaż serce szalało w środku jak u pięciolatka kiedy widzi prezenty pod choinką. Wytrzymałam, dałam nawet radę poczekać, aż Mąż dokończy obiad. A potem - nożyczki, szybkie cięcie i ....moment,moment ! Czyżbym znowu zapomniała o dokumentacji fotograficznej ? Tym razem jednak opanowałam się w porę, zrobiłam dla Was kilka zdjęć i zatopiłam się w błogiej lekturze. Nawet nie wiem kiedy ostygła mi herbata...i tak przecież wolę zimną.... ;)
Po wstępnym zapoznaniu się z książką spadłam na ziemię i przypomniałam sobie, że przecież nie wylosowałam jeszcze osoby, która wygrała Candy. Pognałam więc na komputer, na generator numerów. Z 33 komentarzy (liczę 33 komentarze, bo jeden jest od osoby nieposiadającej bloga, a te osoby tym razem zapraszałam na Facebooka, to Candy było typowo "blogerskie") wylosowany został 18 (liczę "od góry")
czyli wypada na. ......
Le PetitKa11 lipca 2013 03:42
śliczna
jest. Nie mams zczescia w takich losowaniach ale się zapisuje bo
głeboko gdzies tam w srodku mam nadzieję i trzymam kciuki! :)
Dziękuję wszystkim za zabawę !
Dajcie znać czy czytacie bloga Mimi, czy macie jej książki ?