Ta historia zaczyna się wcześniej niż myślisz. Wcześniej niż widzisz. Nie zaczyna się w mojej głowie, ani w Twojej. Zaczyna się bardzo daleko. Zaczyna się od marzeń, ludzie się spotykają i marzą co by to było gdyby. Potem chcą te marzenia sprowadzić na ziemię, między obyczaje. Najczęściej w towarzystwie bieli. Ale czasem biel im nie wystarcza. I chociaż nie ma tu miejsca na wyświechtane schematy, to jest miejsce na szary i żółty przy ołtarzu. To jednak tylko marzenia wypowiadane tysiące kilometrów stąd.
Marzenia są ulotne i potrafią latać. Schowane w kopercie przeleciały nad oceanem. Miały postać kawałka materiału. Żółtego. Przyleciały do mnie by się spełnić. Urzeczywistnić. I chociaż nie było łatwo dopasować do tego kawałka siostrzanie podobny kawałek, tak samo żółciutki jak oryginał to było warto. Dla widoku małej łąki, która wyszła spod moich palców. Dla tego uśmiechu, który wybrzmi za kilkanaście dni tysiące kilometrów stąd.
PS Ostatnie zdjęcie jest trochę od kuchni. Przyznam szczerze, że to bardzo miła zaleta pracy w domowym zaciszu. Nikt się nikogo nie czepia, że popija cichaczem nalewkę z aronii z nutką wanilii ;)
Pięknie wyglądają :) szary jest świetnym tłem do ciepłych barw.
OdpowiedzUsuńA kwiatki jak kaczeńce - od razu przywołują ciepłe dni :)
Miłego popijania naleweczki :)
Najbardziej żałowałam, że nie mogę zrobić im zdjęcia na zielonym trawniku ;)
UsuńKojący wpis :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie ta nalewka ;)
UsuńŚwietnie wyglądają, tak wszystkie razem :) Fajne połączenie żółtego z szarością :)
OdpowiedzUsuńUrocze. Zachwycily mnie te tenisoweczki i zolte kwiatki. Przepiekna galeria. Pozdrawiam Hardaska
OdpowiedzUsuń