Zagrajmy w odkryte karty.

Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja WSCHÓD.
Tak po prostu. Nie będę zwodzić Was niczym Lejdi Gagagaga ze swoją "poker face". Nie mam przecież nic do ukrycia. Odsłaniam karty. Pierwszy raz uchyliłam rąbka tajemnicy w Podsumowaniu Wiosennego Wyzwania Fotograficznego. Czyli wniosek jest prosty - to Ruda tak na mnie działa. Prowokuje do obnażenia. Bo dzisiaj to znowu przez Nią. No to - 3...2...1.. AKCJA.

Kilka tygodni temu Natalia (z Jest Rudo) zapytała na swoim profilu czy ktoś miałby ochotę przetestować jej fotograficzne lekcje albo akcje do fotoSzopa (do tego co to potrafi z brunetki zrobić blondynkę i w artystycznym szale zapomnieć, że modelki mają pępek). Głupia bym była gdybym się nie zgłosiła - przecież akcje (bo na nie się zdecydowałam) to coś co ułatwia życie i oszczędza czas. A czas zaoszczędzony na jednym można wydać na drugie. Och tak! Na przyjemności.

No to testujemy!


Pierwszy plus należy się Natalii za nazwy akcji. Mówię Wam, nie wybierajcie ich na głodno! Tu beza tam daktyle i jeszcze moje ulubione figi. Jest tak smakowicie, że aż cieknie ślinka. Mój wybór padł na DAKTYL, TEA O'CLOCK i WSCHÓD. Miałam wizję jesiennej sesji w ciepłych kolorach. Oczywiście pogoda mnie przechytrzyła stąd zdjęcia są bardziej ziarniste niż bym sobie życzyła, ale nawet w samo południe jest tak ciemno, jak w...no dobra. Zostawmy to ;).

Razem z akcjami dostajemy zgrabną instrukcję jak je zainstalować, a robi się to dosłownie jednym kliknięciem, zresztą jak wszystko pozostałe. Po załadowaniu do Szopa i uruchomieniu akcji wszystko dzieje się samo, Wy tymczasem możecie...nic nie możecie, bo akcja nawet na moim zabytkowym komputerze dzieje się tak szybko, że nie zdążycie ;) 

Testowałam już wcześniej na własnej skórze różnej maści akcje dostępne za friko w otchłani internetu, ale nabawiłam się tylko wysypki i alergii. Z natury jestem ciekawska - muszę wiedzieć co i jak się robi i wtykam wszędzie paluchy, żeby dotknąć mechanizmu. A tu przy akcjach, z którymi miałam wcześniej styczność - wielkie rozczarowanie. Robią sobie one nie wiadomo co i nie wiadomo jak, a na koniec dostajesz człowieku gotowe zdjęcie i tyle. Nic nie podejrzysz, nic nie zmienisz jednym suwaczkiem. Dramat.

A tu jest inaczej - po odpaleniu akcji na warstwach pojawia się wszystko podane na tacy. Co my tu mamy w tym bogatym menu? Przede wszystkim widzimy co się zadziało (a wszystko to w języku ojczystym): rozjaśnienie półtonów, dodanie mgiełki, zwiększenie kontrastu itd.. Klikamy obok na "oczko" i efekty pojawiają i znikają jak na zawołanie. W niektórych akcjach mamy dodatkowo dwustopniowe zwiększanie jasności czy kontrastu, świetna sprawa. Po chwili manipulacji odkryłam, że warstwę podbarwiającą można "odbarwić" przez zmniejszenie krycia tejże, co daje nam jeszcze lepsze dopasowanie do naszych oczekiwań. Są też mgiełki częściowe - na poszczególne rogi zdjęcia albo górę/dół chociaż akurat ta opcja średnio trafiła w mój gust. Dla bardziej wnikliwych można sobie "poklikać" w ikonki np. "zwiększ kontrast" i przeniesie nas to do sedna sprawy gdzie Ruda zadziałała, żeby podarować nam taki efekt (oczywiście z łatwością można w tym miejscu go korygować - ups, może nie powinnam była aż tak daleko się zapędzać ;)).

Wady? Od tygodnia nad tym myślę, no bo co to za recenzja gdzie nie ma wad. Sen mi to z powiek spędza, bo mimo założenia okularów korekcyjnych właściwie wad nie dostrzegam. Wiadomo - można być czepialskim i chcieć jeszcze więcej możliwości edycji, mnie trochę brakowało winietowania na ciemno zamiast mgiełek częściowych. Można patriotycznie ponarzekać, że to upraszanie sobie życia i brak pracy nad warsztatem, ale wiecie co? To nie dla mnie.

Akcje świetnie sprawdzą się jeżeli macie mało czasu, a dużo zdjęć do obrobienia. Umożliwiają bezbolesną edycję zdjęć zanim zdążyło się przebrnąć przez książkę-cegłę o obróbce w Photoshopie. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że pozwalają w trochę inny sposób popatrzeć na swoje zdjęcia. Włączając różne akcje czułam się jakby moje zdjęcia obrabiał ktoś inny. To dla mnie ważny element edukacji. Jak to będzie wyglądało jako zimne zdjęcie z niebieską mgiełką i rozjaśnionymi półtonami? A może lepiej pójść w ciepłą kolorystykę i wyłączyć podbicie kontrastu, a zostawić tylko zwiększoną jasność. To świetna zabawa, eksperymentowanie. To właśnie to wsadzanie palca w mechanizm powoduje, że oceniam akcje bardzo na plus. Bo żeby coś zrobić trzeba najpierw wiedzieć co się chce osiągnąć, a w dżungli opcji w Photoshopie łatwo zabłądzić i zaplątać się w liany.

No to by było na tyle gadaniny.
Teraz w spokoju możecie podglądnąć jak zmieniły się moje zdjęcia po uruchomieniu akcji.

Górne zdjęcie: przed obróbką. Dolne zdjęcie: akcja DAKTYL.
Górne zdjęcie: przed obróbką. Dolne zdjęcie: akcja TEA O'CLOCK.
Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja TEA O'CLOCK.
Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja DAKTYL.
Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja TEA O'CLOCK.
Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja WSCHÓD.
Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja DAKTYL.
Lewe zdjęcie: przed obróbką. Prawe zdjęcie: akcja TEA O'CLOCK.
Górne zdjęcie: przed obróbką. Dolne zdjęcie: akcja WSCHÓD.

Ciekawa jestem czy Wy używacie akcje do Photoshopa i czy mieliście do czynienia z tymi od Rudej?

Post powstał przy współpracy z firmą MójSzop i blogiem Jest Rudo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...