Cieszyńskie ciasteczka znam od dziecka, chociaż można powiedzieć, że o istnieniu tego fenomenu dowiedziałam się dopiero na studiach. W luźnych przedświątecznych rozmowach oto okazało się, że nie w każdym domu są takie małe słodkości. Dla mnie to było odkrycie na miarę "u mnie na Wigilię nie serwuje się ryby". Jak może nie być na Święta drobnych ciasteczek ?! Przywiozłam więc po feriach świątecznych na Sylwestra trochę tego co się ostało i koncepcja chwyciła. Nie....to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Od tego czasu co roku znajomi ze studiów i akademika czekali z nadzieją, że nie zjemy wszystkich ciasteczek przed Sylwestrem ;) W tym roku poszłam o krok dalej i postanowiłam rozpropagować wiedzę o tej Cieszyńskiej kulinarnej tradycji i oto przedstawiam Wam co i jak.
Tradycyjnie ciasteczka powinny zostać przygotowane z "domowych", najlepszej jakości składników (domowe masło, maka od zaprzyjaźnionego młynarza, dżem z owoców z własnego sadu). Orzechy udało nam się dostać od Babci, drzewa w tym roku wyjątkowo obrodziły, więc było co łupać. Do tej pracy zatrudniłam pomocne męskie dłonie, za to mielenie starą maszynką zostawiłam dla siebie, bo to jedna z czynności którą uwielbiam w przygotowywaniu ciastek.
W tym roku wykonałam 7 różnych typów ciastek, poniżej zagniecione ciasta na 4 z nich. Od dołu: pepparkakor czyli ciasteczka imbiorowe (to akurat są tradycyjne Szwedzkie ciasteczka ;), rogaliczki waniliowo-orzechowe, kruche ciasteczka z dżemem różanym i orzeszki składane (we flagi wkradł się chochlik i pierwsza zamieniona jest z ostatnią). Całość znajduje się na mojej ukochanej desce, którą kupiłam u Al z Czarów z Drewna.
A teraz przejdźmy do pierwszego rodzaju ciasteczek, który opiszę bardziej szczegółowo:
Do ich wykonania potrzebujemy specjalnych foremek. Wiem, że pewnie w sklepach w Waszych okolicach ich nie będzie, ale Wujek Google przyjdzie z pomocą i jak wpiszecie "foremki orzeszki" to wskaże kilka internetowych sklepów gdzie można takie nabyć. Powinny wyglądać tak:
Jeżeli macie już foremki to nie pozostaje nic innego jak podać przepis na ciasto i nadzienie ( wybaczcie, że w składnikach nie ma polskich znaków, po prostu nie mogłam się powstrzymać przed użyciem tej czcionki). Przepis pochodzi z książeczki "Cieszyńskie ciasteczka" (pierwsze zdjęcie w tym poście to jej okładka), jeżeli ktoś chciałby nabyć swój własny egzemplarz to mogę zakupić w księgarni i mu podesłać (zastrzegam, ze nie mam nic wspólnego z wydawnictwem i nie robię tego w celach zarobkowych, a z miłości do naszej ciasteczkowej tradycji).
Po upieczeniu połówki orzeszków będą wyglądać tak:
A tutaj już gotowe, sklejone kremem orzeszki:
A w Waszych domach są jakieś kulinarne tradycje ?
Chcecie zobaczyć więcej cieszyńskich ciasteczek ?
Mniam, pychotka! Mogę wpaść? :) :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie :) Na degustację przy herbatce a także na następny post o cieszyńskich ciasteczkach :)
UsuńPycha!!!! a ja pewnie bym je przypalila;-)))
OdpowiedzUsuńMożna nastawiać minutnik i wtedy ostrzega, że ciasta się za chwile przypalą jeżeli się nimi nie zainteresujemy ;) Ja przypaliłam trochę kruchych z dżemem ;)
UsuńNo tak!;-)))) Minutnik! :-))))) hihi mam fajny czerwony oczywiscie tylko kurka zapominam go czasem nastawic;-)
UsuńDaguś...ale mi smaka zrobiłaś...zjadłoby się na emigracji...i ta maszynka do mielenia orzechów...kojarzy mi się z moją s.p. Babcią, z którą ostatni raz jako dziecko przeprowadzałam produkcję cieszyńskich ciasteczek...:)
OdpowiedzUsuńANia m.
Trzeba było pisać wcześniej, że zostajesz na Święta na emigracji to bym Ci paczką przesłała...teraz to już na czas nie dotrą :( W przyszłym roku planuję piec ze znajomymi, więc jak masz ochotę to mogę Ci dopisać na listę zainteresowanych :)
UsuńZnam ze słyszenia. Podobno pycha. =)
OdpowiedzUsuńPycha, pycha ;) Czekają zamknięte w puszkach i bardzo ciężko się oprzeć podjadaniu ;)
UsuńO rany! Raz w życiu 20 lat temu jadłam właśnie takie orzeszki i jest to jedno ze wspomnień z dzieciństwa, które jakoś wyraźnie bardzo pamiętam. Zrobila je jakaś ciotka, ciotki i nikt z bliskiej rodziny nie znał przepisu. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńWow ! Ale się cieszę, że mogłam pomóc :)
UsuńUwielbiam je nasza sąsiadka robi. I rozdaje po sąsiadach zawsze je wyżre jako pierwsze ... Ba są pyszne wpadła bym ma kilka chętnie :)
OdpowiedzUsuńWpadaj śmiało, jeszcze są ;)
Usuńale bym takich zjadła... mmmm
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło