Sekundę później miał złamać ją cichy trzask. Niezdecydowanie wzięło górę. Stałam nieruchomo zatapiając się w bajkowej rzeczywistości drzewa. Echo jego gości stawało się donośne, by sekundę później zniknąć cicho w otchłani gałęzi. Ciężka płócienna siatka wypełniona po brzegi dobrociami z warzywniaka dała o sobie znać. Tylko tyle przyniosłam z tego spaceru. Po gałązki z kwiatami wróciłam z aparatem, żeby przynieść je do domu wirtualnie. W wazonie zwiędną raz dwa, a tam gdzie zostały cieszą i pszczoły i przechodniów. Was ugoszczę zdjęciami.
Jeżeli odczuwacie niedosyt nic się nie martwcie to jedynie jedna z trzech części zdjęć, które zrobiłam podczas dzisiejszego spaceru. W chwilach oczekiwania doraźnie możecie poratować się zeszłorocznym postem o magnoliach.
Na koniec dodam jeszcze, że niektóre ze zdjęć zostaną zgłoszone do wyzwania u Rudej (żeby blog był bardziej czytelny na koniec akcji w maju pojawi się post z podsumowaniem akcji, w którym zdjęcia będą opisane konkretnymi pozycjami z listy zadań). A może i Wy dołączycie się do tego nietypowego wyzwania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz